sobota, 11 stycznia 2014

7. Słabnąca magia.

Zgodziłam się na to, to jest takie dziwne i niecodziennie. Zaraz, zaraz a gdzie podziękowania. Będę ich chronić! Ale to śmiertelnicy, czego innego można się po nich spodziewać. Kątem oka dostrzegłam Loki'ego i jego brata. Widziałam jak młodszy starał się go przekonać do swojej racji. Nie wiem o czym dyskutują. Ale nie chcę za bardzo mieszkać pod jednym dachem z mordercą. Sam ich nie zabiła ale pamiętam że to on wezwał Amorę. Rozmawiał z nią, a doskonale wie że ta wiedźma jest chorobliwie zazdrosna o to... hm coś. Nie ważne, niech ktoś wskaże tę norę, w której mam mieszkać. To samo pytanie zadałam śmiertelnikowi o imieniu Tony Stark. Poszłam z nim ignorując resztę. Widać że on tu przewodzi, wygląda na inteligentnego, nie mogę go sobie zlekceważyć. Opowiadał mi o drużynie i ogólnie zażądałam informacji o wszystkim. Niestety przespałam ostanie epoki. Wiele się zmieniło, świat, technologie a nawet wierzenia. Po tym jak odeszliśmy uznali nas za zmyślone bóstewka. Nagle to poczułam. Pustka po braku ludzi którzy nas wielbią. Dlatego też mam słabszą moc, nikt w nas nie wierzy. Taka głęboka pustka. Porzucili nas, a może to my ich porzuciliśmy? Nie! Ja ich nie zostawiłam. To wina dzikusów. Loki kontaktował się z tą psychopatyczną wiedźmą i nakłamał jej o mnie. Kobieta jest potężna, przejęła magię z naszych Reliktów i obróciła przeciwko nam. Uśpiła nas wszystkich. Ale co nas obudziło? To musiał być impuls magiczny. Wszystko jest zbyt chaotyczne. Doszliśmy do dużej posiadłości. Tony oprowadził mnie po całym budynku. Czułam się tu obca i niechciana. Loki i Thor musieli być tu od jakiegoś czasu. Dom nasiąkł już ich magią. Byłam przez to odpychana. Czułam z każdym krokiem jak słabnę i nie utrzymuje ludzkiego awatara. Nie umiałam. Nie zdołałam wejść po schodach. Przysiadłam na jednym ze stopni. Poczułam jak mój nowo powstały ogon machał nerwowo. Miliarder nie zwrócił uwagi że za nim nie idę. Żeby zachować przytomność przemieniłam się w kota, wybiegłam najszybciej jak umiałam z tego domu. Loki podszedł do mnie i uśmiechnął się.
-Czyżby księżniczka nie radziła sobie z wejściem po schodach?-Powiedział ironicznie.
Odmieniłam się w ludzką postać, musiałam jednak zostawić ogon.
-W odróżnieniu do ciebie moja moc opiera się na wyznawcach. Teraz działam na rezerwie sprzed wielu lat, a to wszystko przez was! Przez ciebie, twojego brata i wiedźmę!- Krzyknęłam na niego-I ściągnij magiczną barierę z waszego domu!-Dodałam.
-Nie ściągnę jej, pomęczysz się troszkę, twoja rodzina chcę nas zabić a ja nie będę ryzykował-Uśmiechnął się podle-Poradzisz sobie jako kot.
-Dobra jak wolisz, troszkę na to pójdzie ale to nie ważne-Też się uśmiechnęłam-Kojarzysz może Anubisa? Bo chciałabym z nim pogadać, nie będzie ci przeszkadzać jak przyjedzie prawda?
Widziałam jak zaciska pięści i ściąga barierę, lecz nie do końca.
-Nie będziesz bezkarnie używać swojej egzotycznej magi-Mruknął
-Spodziewaj się kobry w łóżku-Mruknęłam
Poszłam za nim do tego domu. Była tam już cała ich drużyna. Spojrzałam każdemu z nich w oczy i nerwowo machałam ogonem. Thor podszedł do mnie i oznajmił że pokaże tymczasowy pokój. Czy on nie pamięta co mi zrobił?

1 komentarz:

  1. Bastet ma trochę przerąbane. Można powiedzieć że straciła moc. W tych czasach za wielu ludzi w bogów staroegipskich nie wierzy.
    Wiesz co mam jakieś podejrzane uczucie że z tym przebudzenie coś będzie...takie przeczucie. Ale nie wiem?
    Czekam na dalszy rozwój akcji.

    Życzę duuuużo weny i pozdrawiam,
    Sztyletnica

    OdpowiedzUsuń