niedziela, 25 sierpnia 2013

3. Anubis.

Tak jak się spodziewałam. Było pyszne. W ludzkiej postaci położyłam się na łóżku i myślałam o przeprowadzonej rozmowie. Zainteresował mnie ten dzikus, ale jego młodszy brat był irytujący. Dziwny był ten ich kraj. Inny. Dziś mają wrócić kocięta. Są to moi uczniowie. Horus nie cierpi kiedy nazywam ich kociętami i im matkuje. Ale... tylko raz chwyciłam jednego za skórę na karku i nosiłam po komnacie. Dostało mi się potem od Ozyrysa bo to ptaszysko to straszny nadawacz. Podniosłam mój puder i nagle cały wybuchnął mi na twarz. Gdy się przyjrzałam zauważyłam jeszcze ledwo migoczący hieroglif. Wiem kto jest sprawcą, ale i tak się nie przyzna.
-ANUBIS!- Wrzasnęłam na cały głos.
Pojawił się jak zwykle z tym łbem psa.
   
Spojrzał na mnie i wiedział już co się szykuje. Miał gotowe usprawiedliwienie.
-Po co wzywasz mnie, to nie moja wina.
-Wiem ale twój ojciec -Set- nie pokaże się tutaj.
-Kochana wiesz co o tym myślę.-Powiedział spokojniejszy.
Nagle jego głowa zmieniła się w ludzką. Miał czarne oczy i przystojną twarz. Długie czarne włosy miał spięte w warkocz sięgający mu do łopatek.
-Co ci mówiłam! Masz mnie nie nazywać swoja ukochaną, zdradziłeś z tą kapłanką, we własnej świątyni.!-Wrzasnęłam rozzłoszczona.
-Basti, to było tylko raz.
-O raz za dużo.-Fuknęłam.
Anubis cicho warknął i odszedł rozpływając się w powietrzu. Jak zawsze. Czułam jak włosy delikatnie mi się jeżą. Nienawidzę go za wszystko! Miałam ochotę krzyczeć. Nagle drzwi się otwarły. Do pokoju weszła troje uczniów. W tym dwie dziewczyny. Chłopak Był łysy i nosił przepaskę na biodra. Dziewczyny nosiły lniane suknie i też zostały zgolone na łyso.
-Kocięta żyją!
Podbiegłam do nich i je przytuliłam. Byłam w końcu ich opiekunką. Widziałam zmieszanie na ich twarzach ale i tak się przytuliły. Tak jak ich uczyłam każde z nich zmieniło się w kociaka. Mieli swój grafik drzemek popołudniowych więc im nie przeszkadzam. Wyszłam po chwili. Zmieniłam się w kotkę i pobiegłam korytarzami. Gdy przejdę do części dla śmiertelników będą mnie czcili i dadzą coś do jedzenia. Gy tak przechadzałam się korytarzami, dostrzegłam jak Loki rozmawia z jakby hologramem. Dostrzegłam tylko że z kobietą zanim to znikło. Zobaczył mnie ale zaraz wycofał się do swojej komnaty. Zbytnio się tym nie przejęłam to tylko dzieciak. Mam nadzieje że stąd odjadą. Jak najszybciej. Choć nie powiem że Thor mnie zainteresował, nie wydaje się aż tak prymitywny i potrafi coś powiedzieć. Może jeszcze się czegoś dowiem. Gdy tak siedziałam i rozmyślałam starszy asgardianin minął mnie i poszedł do komnaty swojego brata. Mnie się nie ignoruje!

niedziela, 4 sierpnia 2013

2. Początek końca.

Rozkazałam służce przygotować dwa pokoje dla moich gości. Chodzę teraz podminowana i napięta. Poszłam do swojej komnaty, lecz nie mogłam długo w niej usiedzieć. Rozkazałam przygotować sobie posiłek. Przechadzałam się korytarzami, niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Po chwili wpadłam na jednego z tych barbarzyńców. O ile pamiętam ma na imię Thor. Dziwiło mnie jak mógł wytrzymać w tak długich włosach. Spojrzał na mnie zmieszany.
-Najmocniej Panią przepraszam.-Powiedział ze skruchą w głosie.
-Uważaj jak chodzisz!-Warknęłam tylko.
Poszłam dalej wyprostowana jak nakazywała mi etykieta. Syn Odyna szedł za mną przez jakiś czas.. Odwróciłam się nagle.
-Czemu za mną chodzisz! Wracaj do swojej tymczasowej komnaty, i zmyj mi się z oczu!-Powiedziałam stanowczo.
-Chciałbym dowiedzieć się więcej o waszym przepięknym mocarstwie.-Powiedział stanowczo.
-Co chciałbyś wiedzieć?-Spytałam łagodnie.
-Wszystko co można mi wiedzieć.-Uśmiechnął się.
Westchnęłam i wskazałam mu  żeby szedł za mną. Podeszłam do dwóch posążków szakala.
-Zaufasz mi i pójdziesz za mną, nie lubię rozmawiać w świątyni.-Powiedziałam cicho.
On tylko potaknął i stanął zaraz  za mną. Narysowałam w powietrzu hieroglif, który rozbłysnął jasnym światłem. Sięgnęłam do misy ustawionej na podwyższeniu, obok szakala. Sypnęłam pyłem pomiędzy posągi. Otwarł się portal. Przeszłam pierwsza, moim oczom ukazał się przepiękny ogród. Po środku stała misternie rzeźbiona fontanna. Naokoło niej były ustawione kamienne ławki. Wszędzie rosły dziko drzewa.  Wszystko żyło tu własnym rytmem i tylko ścieżki, ławki i fontanna były utrzymywane w ciągłej czystości. Usiadłam wyprostowana. i wskazałam mu miejsce obok. Usiadł i uśmiechnął się. Zaczęłam mu opowiadać i naszej potędze i wspaniałości kraju. Nie zdradzałam mu jednak szczegółów i pomijałam jak osiągnęliśmy to wszystko. Thor zaczął opowiadać o swoim królestwie. On nie omijał żadnego szczegółu. Potem przeszedł na bardziej prywatne historie. Szczególnie zainteresowałam się jak opowiadał mi o czarodziejce której odbiło. Nie wiem czemu ale chyba go polubiłam. Ja natomiast opowiedziałam mu jak uparty jest Anubis i jak bardzo działa mi na nerwy. Udało mnie się wyciągnąć od niego imię tej czarodziejki. Pasuje do jej świra na punkcie księcia-Amora. Bawiło mnie to. Po paru godzinach postanowiliśmy wrócić. Znów otwarłam portal i pojawiliśmy się w świątyni. Słońce właśnie zachodziło. Thor zauważył swojego brata który był wyraźnie zły.
-Thor gdzieś ty się podziewał! Szukam cię od paru godzin, nie jesteśmy u siebie!-Warknął.
-Był ze mną i omawialiśmy kilka spraw.-Powiedziałam chłodno i zmierzyłam młodszego księcia.-Sprawy państwa, nie dla dzieci.-Dorzuciłam i odeszłam powolnym krokiem na pyszny posiłek w mojej komnacie.