Przeszłam długim i bogato zdobionym, świętymi znakami, korytarzem. Kroki odbijały sie echem od kamiennej posadzki. Przeszłam do jednej z komnat, była prawie pusta, tylko kilka krzeseł. Miałam spotkać się z Izydą. Mówiła że mam podpisać traktat pokojowy z jakimś ludem dzikusów, nie wiem po co i tak ich podbijemy, banda barbarzyńców. My jesteśmy potęgą, ich król wyśle swoich synów, ciekawe czy dlatego że się boi o własna dupę, czy chce pokazać że aż tak nam ufa. Przede mną pojawiła się Izyda w czystej postaci. Najeżyły mi sie włosy,nie lubię jak sie mnie tak zaskakuje. Wytłumaczyła mi szybko co i jak, no tak jak zawsze ma dużo zajęć. Poszłam do mojej ulubionej komnaty. ściany były z białego marmuru a na podłodze gruby dywan, zapaliłam kadzidła, z siedem i dużo świec. Nie chciałam żeby po obcych został smród, nie cierpię przyjmować obcych. Mieli przybyć za godzinę, pomyślałam że sama nie dam sobie rady, więc wpuściłam ty 4 koty , dla wsparcia. Zabije kiedyś Izyde, zawsze jak nie ma czasu odsyła wszystko do mnie. Przygotowałam się na wizytę barbarzyńców, moja służka zrobiła mi czarne kreski na oczach i złoty cienie, do tego czerwony barwnik do ust. Ubrałam białą suknie za kostki na grubych ramiączkach, na włosy nałożyłam złotą opaskę (taka aureola jakby ktoś nie wiedział o co chodzi). Mel usiadła mi na kolanach i głośno mruczała. Uspokoiła mnie. Dostałam powiadomienie że goście przybyli. Głaskał [uchatego kota w oczekiwaniu na gości, po chwili weszli. Ukłonili się,rzuciłam im pogardliwe spojrzenie i nawet nie wstałam. Większy blondyn przemówił.
-Witaj jestem Thor a to jest mój brat Loki, przybyliśmy by podpisać traktat pokojowy.
-Wiem po co przybyliście, i mam nadzieje że szybko stąd pójdziecie.
Lekko zdębieli. Wskazałam im miejsca i usiedli. Pokazałam im traktat, to wyglądało bardziej na niewolnictwo ale co mnie to obchodzi,nie ja o pisałam. Loki uważnie czytał ten traktat, po jego minie widać było wyraźnie że mu sie nie podobał. Uśmiechnęłam się do niego.
-Coś ci sie nie podoba.
-Tak, wychodzi z tego że mamy być waszymi sługusami.
-Mało mnie obchodzi co z tego wyjdzie ja tego nie pisałam a ty możesz mi co najwyżej napoje podawać.
-Jestem księciem tak samo jak Thor i nie masz prawa do nas tak mówić.
-Jesteś w mojej świątyni, wielu ludzi i nie tylko, dałby się pokroić za taki zaszczyt jesteś tylko dzikusem, podpisujecie traktat albo będzie wojna.
Zacisnął pięści, był wściekły. Thor położył mu dłoń na ramieniu. Wzięli pióro i podpisali traktat.
-Nie można było od razu.
Uśmiechnęłam się podle i zabrałam traktat. Schowałam go i wstałam. Pokazałam im gestem żeby wyszli,nagle przede mną pojawiła się Izyda. Wystraszyłam się lekko.
-O co chodzi?
-Niestety ale goście będą musieli tutaj zostać, ich statek uległ małemu zniszczeniu, lądując a teraz wiesz jakie są dni.
-Mogą iść gdzie indziej.
-Bastet zostaną w twojej świątyni na parę dni, wytrzymasz.
Miałam ochotę krzyczeć, nie będę przetrzymywała dzikusów.
-----------------------------------------------------------------------------
Krótka notka dla czytających, nie mam humoru na dłuższą.